Poezja i Fotografia

Jan Brzeziński

Gdzie kwitną róże?

Są poranki, które słońca nie widzą,
są dni, które w ciemności giną,

Ja  się im wyrywam,
gdy rankiem Ciebie odkrywam.

Zaraz jak tylko wstajesz,
każdemu ciepły uśmiech dajesz,
otwierasz okno, a dla Ciebie ptaki śpiewają głośno.
Nawet słońce Tobie nie odmówi,
na łące pieścić Cię lubi
mówi, że przy Tobie się nie zgubi.

Są noce które księżyca nie widzą,
są wieczory, które tracą swe kolory.

Ja widzę Ciebie każdej nocy,
Twój kształt mnie przenika,
nawet bez księżyca,
on chce blaskiem Twego ciała się sycić,

by móc na nowo na niebie świecić.
I znowu widzę Ciebie lśniącą, rozebraną.

Są wiatry, przedzierające się do Ciebie przez gęste lasy,
są wichury pokonujące dla Ciebie góry,
Ty stajesz na ich szczycie,
one pieszczą Twe włosy w zachwycie.
Szukają w nich wytchnienia, szukają natchnienia,
by jak artysta dalej świat zmieniać.

Tyle w Tobie żywiołu, tyle koloru,
życie strumieniem płynie,
przy Tobie róża pięknie kwitnie,
mówi, że też chce wyglądać tak ślicznie,
próbuje zapachem się przypodobać,
widać jak bardzo jesteś jej droga.

W blasku świec

Razu pewnego się zdarzyło,
kiedy światło z cieniem
o piękno Twe bój toczyło.
Światło wstawało o świcie,
nie mówiło nic, tylko
patrzyło na Ciebie skrycie.
 
Porankiem przynosiło filiżankę kawy
i mówiło 'jaka dziś jest ładna Pani’.
W południe robiło się luźniej,
słońce Twym widokiem rozgrzane,
opale Twe ciało nagie,
mówi przy tym dumnie,
’w kolorze brązowym Panią lubię’.
 
Popołudnie, nie wiem dlaczego,
wydawało się nudne,
chodziło i pod nosem nuciło
nude, nude, nude… .
Może dlatego, że się wieczór zbliżał groźny,
nawet światło go unikało,
taki był chłodny.
Słońce za wysoką górę się schyliło,
dużo cieni się pojawiło,
nie wyglądali jak Twoi fani,
mówili 'dosyć tej zabawy, nie wstyd Pani’.
 
Szybko nagość Twą zakryły, ciemną suknią otuliły
i w ciemności skryły.
Bardzo były o Panią zazdrosne,
chowały Twe piękno przez długie godziny nocne.
Niekiedy księżyc się przebił
i swym blaskiem Twe ciało oświetlił,
lecz ciemność szybko reagowała
i za chmury go chowała.
 
Światło się nie poddawało,
nowy bój o Ciebie wczesnym rankiem zaczynało,
na sile przybierało i ciemność wyprzeć chciało,
ciemność się jednak skrzętnie chowała
tak łatwo zrezygnować nie chciała.
 
Długo się o prawo do Ciebie sprzeczały,
różne argumenty wysuwały,
cienie mówią, że się boją o Twe piękno
i dlatego z taką siłą przed innymi je kryją,
światłość na to, 'piękno tylko jak jest oglądane,
będzie podziwiane’.
 
Bój ten trwał latami,
aż kompromis został dany,
po debatach długich słownych,
światło robi ustęp mocny,
chce malować Ciebie linią,
cień zaś przystał na to,
że budować będzie klimat.
Taką więc nam radę dano,
że najlepiej dla nas będzie,
chcąc odkrywać tajemnicę piękna,
w blasku świec oglądać Ciebie.

Kolacja w Mościckim

Piękną sukienkę dzisiaj ubrałaś,
wiedziałaś że tego wieczoru nie będziesz sama,
wykwintna kolacja na Ciebie czekała,
kuchnia włoska, może śródziemnomorska,
nie pamiętam, byłaś taka piękna.
Moją uwagę przyciągają ramiona odkryte,
rozbudzasz zmysły,
te kulinarne i erotyczne,
patrzę na bogatą przystawkę smaków,
i mierzę sukienkę z góry na dół.
Na desce owoce, sery i szynki,
nie wiem dlaczego sięgam po oliwki,
polewam oliwą sery, paluchy i suszone pomidory,
a to dopiero początek kulinarnej przygody.
Ledwie wytarłem palce z oliwy,
a już przy stole kucharz serwuje kolejne dziwy.
Makarony, łososia, krewetki, nie pamiętam co jeszcze,
myślami byłem tam gdzie wcześniej,
przy Twojej sukience.
Ze smakiem degustuję zawartość talerzy,
wyjątkowo mi dzisiaj wszystko leży,
lecz nieco się gubię,
niezdarnie przy stole się czuję,
z rąk wszystko mi leci,
skupienia większego potrzebuję.
czy ta oliwa była inna, tego nie wiem,
ale wiem jak jesteś piękna.
I mam wrażenie,
że w smaku tylko Ciebie czuję
myślę dlaczego,
skoro przede mną tyle jedzenia dobrego,
czyżby sukienka mnie zauroczyła,
a może to czego pod nią nie ma?

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *