Powrót do domu
Wracałem kiedyś do domu, po pracy, zmęczony.
Ten dzień był wrześniowy, lekko zachmurzony.
Myślami byłem daleko, nieco zagubiony.
Podniosłem me oczy i świat został zmieniony.
Ona stała, w bikini się w słońcu kąpała.
Uśmiechem i pięknym ciałem mnie przywitała.
Zapach jaj wkradł się do auta.
A ja nie wiedziałem co to za zjawiskowa niewiasta.
Pomyślałem, nie moja to brama.
Lecz jej twarz była mi znana.
I zrozumiałem.
To moja ukochana, czeka tu na mnie od rana.
Twe oczy
Tylko na mnie spojrzały, a już mnie miały.
Rankiem witają, wieczorem igrają.
Dzisiaj tańczą, jutro śpiewają,
one zawsze się uśmiechają.
Kocham Twe oczy co dnia i każdej nocy.
Nic warte by były wspomnienia z wakacji.
Gdyby nie było z kim na nie patrzeć.
Dzisiaj zazdrosne, jutro miłosne,
one zawsze przynoszą wiosnę.
Kocham Twe oczy co dnia i każdej nocy.
W oknie żegnają, na schodach witają.
Chcą by je szukać, gdy się chowają.
Dzisiaj niebieskie, jutro słoneczne,
one życie czynią lepsze.
Kocham Twe oczy z tej upojnej nocy.
Uczta
Lubię na Ciebie patrzeć, Ty lubisz gdy patrzę.
Więc patrzę, patrzę i patrzę.
Lubię gdy odkrywasz ramiona,
Lecz dłużej nie mogę już tylko patrzeć.
Palce me pełne rozkoszy – Twe włosy.
Dlaczego ciało me płonie – Twe dłonie.
Kropla potu spływa po Twym boku.
Jedwabistego ciała czuję smak.
Jest rozkoszne, chwilami słodkie, chwilami gorzkie.
I teraz wszystko we mnie rośnie.
Nie zatrzymuj się proszę, ja też się unoszę.
Usta me nucą – tutaj, tutaj.
Daj mi nieco powietrza, bym była bezpieczna.
I zapraszam na ucztę, lubię gdy jest hucznie.
Poranny optymizm
Otwierasz swe oczy po nieprzespanej nocy,
i choć noc była okropna Ty jesteś radosna.
Czuję Twój zapach, czuję Twój dotyk,
bliski, namiętny i pełen mocy.
Nie chcesz narzekać, chcesz się uśmiechać,
– skąd to wiem?
bo mówisz 'Kocham Cię, kocham ten dzień’.
I szepcesz, 'kawy napić się chcę’.
W czerwonej sukience
Jakżeż Ty piękna z obrazu zdjęta,
i ta sukienka jest taka miękka.
W czerwonej sukience bardzo Cię lubię,
Ty kradniesz me serce w samo południe.
Nie pytam o Twe zamiary,
lecz i tak wywracasz me plany.
Jakżeż Ty piękna, dziewicza i święta,
i te bursztyny wykwintnej dziewczyny.
Więc myślę już tylko o Tobie,
dlaczego jest mi przy Tobie dobrze.
Me serce w ciągłej rozterce,
chce zawsze być bliżej Ciebie.
Jakżeż Ty piękna, skromna, nie biedna,
i ta sukienka, jest taka zwiewna.
Barwy czerwieni jak z obrazów Rothko,
czynią Cię zgrabną, powabną i słodką.
Koloru Twego blask, niech oświeca mój męski świat,
bo to jest nasz czas, miłości dar.
Jakżeż Ty piękna, taneczna, wylewna,
i ta sukienka, już lekko pomięta.
0 komentarzy